
Czy brakuje mężczyzn na studiach medycznych?
Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn opublikowało raport „Chłopaki do Medycznych!”, w którym alarmuje, że „z równością płci na uczelniach medycznych jest bardzo źle”, w związku z czym „w interesie publicznym jest zmiana tego stanu rzeczy”. Nasza analiza i opinie fachowców z zakresu medycyny i opieki zdrowotnej wskazują, że jest to problem wydumany, przedstawia przyjęte a priori stanowisko autorów, a próby sztucznego zwiększania liczby mężczyzn na studiach medycznych mogłyby doprowadzić do pogorszenia jakości opieki medycznej w Polsce. Ale po kolei.
Na początku raportu SChM czytamy, że pokazuje on istniejące w Polsce „nierówności w dostępie mężczyzn i kobiet do edukacji wyższej”. Ta odważna teza została postawiona w oparciu o dane ankietowe z 9 uczelni i… wypowiedzi kilkunastu studentów w ankiecie online! Jakie są fakty?
Zacznijmy od tego, że jeszcze w XIX wieku kobiety-lekarzy nazywano „dziwolągami”, a akademie medyczne w Europie i USA dopiero zaczynały otwierać się na płeć piękną. W czasach powojennych liczba kobiet wśród ogółu studentów i absolwentów wykazuje trend rosnący (absolwenci: od 15,7% w 1945 r. do 66% w 1987; lekarze: od 38,4% w 1960 do 53,9% w 1989 ). Jak wynika z danych POL-on – w 2024 roku na kierunkach medycznych mężczyźni stanowili 23,7% wszystkich studentów, dla kierunku lekarskiego wskaźnik ten wynosił nieco więcej – 36,3%. Najwięcej mężczyzn wybiera ratownictwo – 63,8%. Wyraźne są różnice między uczelniami w skali kraju. I tak np. znacznie więcej mężczyzn kierunek lekarski studiuje w Łodzi (40,7%) niż np. w Kielcach (32,8%).
Należy wspomnieć, że kilkadziesiąt lat temu na uczelniach medycznych w Polsce obowiązywały parytety. Mówi o tym prof. dr hab. Maciej Małecki, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Collegium Medicum: – Kiedy sam zdawałem na studia, w latach 80., była zarezerwowana pula miejsc po 50% dla mężczyzn i dla kobiet. I dodaje: – Mam nadzieję, że te czasy mamy już na zawsze za sobą, ponieważ uważam, że to nie płeć, ale wiedza powinna decydować o tym, kto dostaje się na studia medyczne. (Tekst pełnej wypowiedzi)
Pod tą tezą podpisuje się Dorota Sawicz, dyrektorka personalna Grupy LUX MED, która podkreśla: − Uważam, że wybór zawodu medycznego powinien wynikać z autentycznej troski o innych i pasji do pomagania. Tylko wówczas możliwe jest budowanie trwałej relacji z pacjentem, zachowanie wysokich standardów opieki oraz realizacja misji, jaką niesie ze sobą praca w ochronie zdrowia. (Tekst pełnej wypowiedzi)
A jakie są realia?
Matura barierą dla chłopaków
Dziś, kiedy wyłącznym kryterium rekrutacyjnym na kierunki medyczne są wyniki matur, przyjmowani są po prostu najlepsi kandydaci. Jak tłumaczy prof. dr hab. Adrian Chabowski, prorektor ds. kształcenia Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku: – Nasza uczelnia stosuje jednakowe procedury rekrutacyjne i wszelkie kampanie promocyjne kieruje w sposób równościowy zarówno do mężczyzn, jak i kobiet. Dbamy o to, by w materiałach promocyjnych stosować język niewykluczający. (Tekst pełnej wypowiedzi)
Słowa prof. Chabowskiego stanowią ilustrację sytuacji na wszystkich uniwersytetach kształcących przyszłe kadry dla systemu opieki zdrowotnej. Zatem uczelnie medyczne nie stosują dyskryminacji − trudno za nią uznać wskazanie przez uczelnie biologii jako głównego przedmiotu rankingowego w rekrutacji kandydatów na niemal wszystkich uczelniach należących do Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM). Rzeczywiście ponad ¾ zdających maturę z biologii to kobiety, podobnie jest w przypadku chemii. Niemniej jednak, jak wynika z danych, panowie zdają rozszerzone matury zarówno z chemii, jak i biologii znacznie lepiej od pań. Różnica w przypadku biologii wynosi 2,4 pkt. proc., a w chemii jest znacznie wyższa – 6,2 pkt. proc.
Zgodnie z rekomendacją proponowaną przez autorów raportu „Chłopaki do medycznych!”, uwzględnienie w zasadach przyjęć na uczelnie medyczne matematyki, fizyki czy informatyki zamiast biologii czy chemii przynieść by mogło odczuwalny wzrost zainteresowania studiami medycznymi wśród młodych mężczyzn. Trudno się z tym zgodzić, bo już teraz matematyka i fizyka są „zamiennikami” biologii i/lub chemii w rekrutacji np. na kierunek lekarski na kilku uczelniach należących do KRAUM. Dotyczy to następujących uczelni: Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Collegium Medicum w Bydgoszczy, Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie, Uniwersytet Zielonogórski Collegium Medicum. Istnieje też wiele przykładów uczelni medycznych, w rekrutacji do których chemia nie jest obowiązkowa np. Gdański Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, Śląski Uniwersytet Medyczny czy Uniwersytet Medyczny w Lublinie.
Na wszystkich wyżej wymienionych uczelniach średni udział mężczyzn oscyluje w granicach 36%. Najczęściej panowie na studia medyczne wybierają się do Łodzi i Warszawy, czyli na uniwersytety, które nie są wymienione powyżej.
Pochwała interdyscyplinarności
Autorzy omawianego raportu w kontekście matur i wyborów dokonywanych przez kandydatów płci męskiej na studia wskazują, że „lekarstwem” na odfeminizowanie czy raczej domaskulinizowanie uczelni medycznych byłoby wprowadzenie na nie nowych, bardziej interdyscyplinarnych kierunków (wymieniają m.in. takie propozycje, jak data science w medycynie czy mechanika w medycynie). I choć trudno nie poprzeć pomysłów hołdujących interdyscyplinarności nauki i kształcenia, to już nie bardzo wiadomo, jak kierunki w rodzaju biomechaniki miałyby w dłuższej perspektywie przemodelować męskie podejście do leczenia się i poprawę ogólnego stanu zdrowia mężczyzn (co sugeruje raport).
Tymczasem według danych na przykład biocybernetykę i inżynierię biomedyczną na Wojskowej Akademii Technicznej studiuje obecnie 52,5% kobiet, a inżynieria mechaniczno-medyczna na Politechnice Gdańskiej notuje ponad 68% kobiet. Także takie kierunki, jak inżynieria w medycynie, inżynieria biomedyczna czy fizyka medyczna częściej są wybierane przez panie niż przez panów; udział kobiet wynosi tam odpowiednio 66,5%, 60,3% oraz 72,7% (dane POL-on).
Nierówna promocja?
W opracowaniu „Chłopaki do medycznych!” jako ostatni z głównych wniosków czytamy, że uczelnie powinny „aktywnie wyjść do uczniów szkół średnich z akcjami promocyjnymi studiów”. Dalej w raporcie autorzy wskazują, że z tą aktywnością obecnie w medycznym świecie akademickim jest krucho − np. w tabeli pt. „Polityki i działania na rzecz równości płci” w rubryce „Formułuje działania” tylko Uniwersytet Medyczny w Białymstoku wskazywany jest jako uczelnia prowadząca taką aktywność. Raport stawia też pytanie (odnosząc się do akcji „Dziewczyny na Politechniki!” prowadzonej przez Fundację Edukacyjną Perspektywy): „dlaczego władze publiczne, które chętnie zaangażowały się w kariery kobiet na uczelniach technicznych, pozostają obojętne na problem niewielkiej obecności mężczyzn na uczelniach medycznych?”. Oddajmy głos uczelniom.
Prof. dr hab. Zbigniew Krasiński, rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, wyjaśnia: – Nasza uczelnia aktywnie prowadzi działania promocyjne w zakresie odpowiedniego podnoszenia świadomości dzieci i młodzieży co do roli lekarzy i samych studiów medycznych. Od 2012 roku organizujemy zajęcia dla uczniów szkół podstawowych „Mały Medyk”. Co roku przyjmujemy około 400 uczniów i dotąd w projekcie wzięło udział 4800 dzieci. W zajęciach uczestniczą całe klasy, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, a nie tylko osoby zainteresowane naukami przyrodniczymi. W tym roku wśród uczestników jest 54% dziewczynek i 46% chłopców. W czasie dni otwartych kładziemy duży nacisk na przekaz, że medycyna to nie tylko nauka teorii, ale również dużo praktyki np. pokazujemy wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości czy uczymy szycia chirurgicznego. Chcemy pokazać, że medycyna to fascynująca przygoda i piękny sposób na życie. (Tekst pełnej wypowiedzi)
O podobnych akcjach szeroko promujących kierunki medyczne przeczytać można na stronach internetowych wielu polskich uczelni medycznych. I tak na przykład Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu prowadzi program „Młoda Nauka” (odbiorcami są m.in. kandydaci na studia, którzy mają być mentorowani przez naukowców), a studenci Wydziału Pielęgniarstwa i Położnictwa ostatnio podjęli współpracę z Zespołem Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych „Dziecięcy Dom”, w ramach której m.in. uczyli dzieci przeprowadzać resyscytację (na misiach) oraz ćwiczyli z najmłodszymi zasady udzielania pierwszej pomocy. Śląski Uniwersytet Medyczny z myślą o najmłodszych (9-13 lat) prowadzi m.in. projekt „Ciało bez tajemnic”, a dla licealistów ma szeroką ofertę zajęć, tutoringu czy kursów przygotowawczych. Standardem są klasy patronackie. Wspomniany Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu obecnie ma takich klas dziewięć – w szkołach we Wrocławiu, Wałbrzychu, Wieluniu i Oleśnicy), Uniwersytet Medyczny w Łodzi jest jednym z głównych partnerów Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego w Kutnie oraz ma pod opieką kilka klas patronackich w szkołach w całym regionie. Podobnie jest z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym, Gdańskim Uniwersytetem Medycznym i innymi uczelniami medycznymi w Polsce.
Wskazywany w raporcie „Chłopaki do medycznych!” jako „najgorszy” pod względem liczby studentów płci męskiej Uniwersytet Medyczny w Lublinie w marcu 2025 odebrał nagrodę w konkursie Genius Universitatis w kategorii branded content za dwa przedsięwzięcia promocyjne: Medyczne Forum Edukacyjne, którego celem jest popularyzacja nauki i zapoznawanie uczniów ze specyfiką studiowania na uczelni, oraz za kampanię „Zawody bez stereotypów”. Wydaje się, że trudno o lepszy przykład braku dyskryminacji i aktywności prorównościowej skierowanej nie tylko do pracowników (wbrew temu, co sugerują autorzy raportu „Chłopaki do medycznych!”)
Świadomy wybór
W tym kontekście warto zastanowić się, jak dziś wyglądają decyzje kandydatów na studia − co i dlaczego nimi kieruje? Takich odpowiedzi próbują udzielić rektorzy uczelni medycznych.
Prof. dr hab. n. med. Leszek Domański, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, stwierdza: − Myślę, że dziś młode kobiety i młodzi mężczyźni wybierając studia kierują się wyobrażeniem o zawodach tożsamym z ich predyspozycjami. W tym można szukać powodów feminizacji czy maskulinizacji określonych kierunków studiów. W zawodach medycznych, oprócz tego, że wiążą się one z ogromną odpowiedzialnością i wymagają dużej wiedzy, potrzebne są dobrze rozwinięte umiejętności społeczne, z reguły bardziej charakterystyczne właśnie dla kobiet. Dlatego podchodzę do zjawiska feminizacji studiów medycznych spokojnie jako do szerszej tendencji – dziś mity padają i często coraz słabsza okazuje się bariera psychiczna, która utrudnia młodym ludziom wybieranie zawodów zgodnie z ich preferencjami, a nie według jakiegoś stereotypu. Rektor PUM podaje w tym kontekście przykład unikatowego kierunku ratownictwo medyczne z bezpieczeństwem morskim i sektora offshore, czyli studiów wymagających bardzo wysokiej kondycji fizycznej i przygotowujących do pracy w trudnych warunkach, a mimo to cieszącego się równą popularnością wśród chłopców i dziewczyn. (Tekst pełnej wypowiedzi)
Inny casus to pielęgniarstwo, na którym od kilku lat na PUM (ale też powiedział nam o tym m.in. prof. Adrian Chabowski, prorektor UMB) obserwuje się rosnącą liczbę chłopaków, co potwierdzają twarde ogólnopolskie dane. Obecnie na kierunku pielęgniarstwo studiuje 6341 mężczyzn, to o 2348 więcej niż w 2020 roku.
Podobny trend zauważa dyr. Dorota Sawicz, która wyjaśnia: − Struktura zatrudnienia w Grupie LUX MED odzwierciedla realia rynku pracy w sektorze ochrony zdrowia oraz populację absolwentów kierunków medycznych w Polsce. Obecnie blisko 70% lekarzy zatrudnionych w LUX MED to kobiety – proporcja ta pozostaje stabilna od wielu lat. W przypadku pielęgniarstwa kobiety aktualnie stanowią 95% personelu. Od 2015 roku obserwujemy powolny, ale zauważalny wzrost udziału mężczyzn w tym zawodzie.
Czy jakość kształcenia ma płeć?
W kontekście kształcenia wyższego, zwłaszcza w tak istotnych dla dobrostanu społecznego obszarach, jak medycyna, szczególnie ważna jest jakość oferty dydaktycznej uczelni. Warto więc zastanowić się (czego raport „Chłopaki do medycznych!” nie robi), czy uczelnie medyczne w jakikolwiek sposób zmieniały poziom kształcenia wraz z pogłębieniem się zjawiska luki płci. Podpowiedzią mogą być słowa prof. dr hab. Aleksandry Gaworskiej-Krzemińskiej, prorektor ds. studenckich Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego: − Nie mamy takich obserwacji, by zmiana proporcji płci studentów na korzyść kobiet zmieniła coś w procesie kształcenia.
Prorektor GUMed zauważa też, że z reguły dziewczyny są bardziej pilne, solidniej się przygotowują i lepiej się uczą, osiągając lepsze oceny. Statystycznie mają większą samodyscyplinę, co potwierdzają osiągane przez nie wyniki na maturze, które stanowią od kilku lat podstawowe kryterium rekrutacyjne. Oraz dodaje: − Trzeba przyznać, że studia to potwierdzają – z reguły dziewczyny lepiej sobie radzą z nauką.
Uzyskanie uprawnień do wykonywania pracy lekarza wiąże się z kształceniem w ramach specjalizacji. Pytani przez nas rektorzy zwracają uwagę na mniejszą popularność niektórych dziedzin, jednak nie dla wszystkich oczywista jest korelacja tego zjawiska z feminizacją kierunku lekarskiego. Prof. Gaworska-Krzemińska podkreśla: − Trzeba pamiętać też o tym, że dziś dzięki coraz większemu wsparciu technologii, praca lekarza wykonującego nawet skomplikowane zabiegi medyczne wymaga raczej wiedzy i zaangażowania oraz precyzji i delikatności niż siły fizycznej, co także sprzyja temu, że kobiety bez obaw mogą myśleć o zawodzie np. chirurga, ortopedy czy transplantologa. (Tekst pełnej wypowiedzi)
A prof. Maciej Małecki z UJ zauważa: − Większym problemem niż feminizacja studiów medycznych czy później feminizacja określonych specjalizacji lekarskich jest to, że pewne specjalizacje lekarskie są obecnie mało popularne. Należy do nich np. chirurgia czy pediatria, gdzie nie wypełniają się miejsca przygotowane dla rezydentów.
Z kolei prof. Leszek Domański mówi: − Oczywiście w środowiskach pracy najlepiej jest, jeśli są zachowane proporcje płci, ale w kontekście zawodów medycznych nie chodzi wcale o to, że różne kompetencje czy perspektywy mężczyzn i kobiet mogłyby przynieść lepszy skutek w leczeniu pacjentów, bo w tym zakresie jednorodne płciowo zespoły nie ustępują niczym zespołom dwupłciowym. Raczej myślę tu o dynamice grupy: w zespołach różnopłciowych rzadziej dochodzi do konfliktów.
Źródła dobrostanu mężczyzn?
Autorzy raportu „Chłopaki do medycznych!” z mniejszej obecności studentów płci męskiej na kierunkach medycznych wyprowadzają wniosek o gorszej kondycji fizycznej i psychicznej polskich mężczyzn i krótszej długości ich życia. Powołują się tu na przykład lekarza urologa i czy lekarza psychiatry − w tych przypadkach kontakt pacjenta mężczyzny z kobietą lekarką miałby stanowić barierę i skłaniać mężczyzn do całkowitej rezygnacji z opieki medycznej. A co wynika z praktyki? Dyrektor Dorota Sawicz zauważa: − Pytania pacjentów dotyczące kwestii płci kadry medycznej pojawiają się niezmiernie rzadko – najczęściej ze strony kobiet, które preferują specjalistki w dziedzinie ginekologii.
Dalej przedstawicielka LUX MED mówi:
– Na podejście ludzi do kwestii zdrowotnych wpływa szereg czynników społecznych i kulturowych. Analizując tę sytuację z perspektywy płci, można zauważyć wpływy stereotypów funkcjonujących w naszym społeczeństwie np. „silnego mężczyzny”, który unika badań profilaktycznych czy „kobiety-matki”, która zapisuje partnera i dzieci na wizyty medyczne. Równie ważne są różnice pokoleniowe – młodsze generacje, niezależnie od płci, często wykazują znacznie większą świadomość w zakresie profilaktyki i zdrowego stylu życia, niż ich rodzice czy dziadkowie.
Zapytaliśmy też o zdanie Stefana Bogusławskiego, współautora Raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH Państwowego Instytutu Badawczego pt. „Sytuacja zdrowotna ludności Polski 2025”. Bogusławski stwierdza: – O ile mi wiadomo, nie ma danych, które odnosiłyby się do tezy o zależności między stanem zdrowia mężczyzn i oczekiwaną długością ich życia a nierównowagą płci w zawodach medycznych. Zatem naukowo trudno taki pogląd potwierdzić lub mu zaprzeczyć. (Tekst pełnej wypowiedzi)
Dalej ekspert podpiera się danymi, które pomagają przynajmniej częściowo wyjaśnić zjawisko krótszej długości życia mężczyzn: – Najważniejszą obserwacją jest, iż mężczyźni w wieku 25-64 lat wyraźnie częściej przedwcześnie umierają w porównaniu do kobiet. Jest to spowodowane na pewno większą wypadkowością – zawodową lub pozazawodową – tzw. zewnętrzne przyczyny zgonów są dwukrotnie częstsze u mężczyzn niż u kobiet. Właśnie zgony, których przyczyną są wypadki, „zabierają” dużo lat życia.
Bogusławski przyznaje też, że odsetek utraconych przez mężczyzn lat życia z powodu samobójstw jest dużo wyższy u mężczyzn w porównaniu do kobiet (6,1% vs 2,4%). Ale dodaje: – Dane wskazują, iż generalnie stan psychiczny społeczeństwa nie jest dobry, co zapewne negatywnie wpływa na liczbę samobójstw. Aby temu zapobiegać, należałoby spojrzeć na szerszy społeczny kontekst stanu zdrowia psychicznego, poczynając od rodzin, miejsc edukacji/pracy, po środowisko zamieszkania i sprawność systemu opieki psychologiczno-psychiatrycznej.
Jest jeszcze jeden aspekt, związany ze stylem życia. Ekspert PZH tłumaczy: – Na podstawie danych o zgonach z powodu chorób serca i układu naczyniowego można przyjąć hipotezę, iż mężczyźni przez ostatnie kilkadziesiąt lat przeciętnie prowadzili mniej zdrowy styl życia niż kobiety. Oznacza to, że częściej niż kobiety mają nadwagę lub otyłość, częściej palą tytoń lub jego zamienniki i częściej podejmują ryzykowne zachowania związane z alkoholem i innymi używkami. Z naszych danych wynika na przykład, że aż 37,3% mężczyzn w wieku 40-59 lat pije ryzykownie alkohol, wobec 20,9% kobiet w tej samej grupie wiekowej.
Gender balance ponad wszystko?
Raport „Chłopaki do medycznych!” nie stanowi może klasycznego przykładu robienia wiele hałasu o nic, bo z wielu względów (np. braki kadrowe w zawodach medycznych, zbliżający się niż demograficzny, który nieuchronnie czeka też uczelnie medyczne dotąd notujące nawet po kilkunastu kandydatów na jedno miejsce na kierunku lekarskim) „hałas” związany z zachęcaniem chłopców do zainteresowania się studiami medycznymi jest potrzebny.
Ale warto przeprowadzić rzetelną analizę, nie tracąc z oczu faktów, a tym bardziej nie naginając ich do tez płynących z podejścia „gender balance ponad wszystko”. W interesie bowiem wszystkich (kandydatów, uczelni, a wreszcie pacjentów) jest poprawa stanu zdrowia społeczeństwa i właściwa opieka medyczna. Dlatego Fundacja Edukacyjna Perspektywy wróci jesienią do tematu kształcenia medycznego w Polsce.
Komentarz Sekcji Socjologii Zdrowia i Medycyny
Polskiego Towarzystwa Socjologicznego do raportu Chłopaki do medycznych!
Wyniki licznych badań dowodzą, że opieka medyczna ma relatywnie niewielki wpływ na podstawowe wskaźniki stanu zdrowia społeczeństwa, w relacji do takich obszarów jak styl życia czy środowisko, zwłaszcza społeczno-kulturowe. Stąd wielowymiarowe różnice w stanie zdrowia mężczyzn i kobiet, udokumentowane wieloma badaniami, nie wynikają głównie z przyczyn ulokowanych w systemie medycznym, tym bardziej płci personelu medycznego.
Nieznane są nam badania zależności pomiędzy płcią medyków a stanem zdrowia Polaków, długością ich życia czy podejściem do leczenia, które wskazywałyby na lepsze rokowania, gdy lekarzem jest mężczyzna. Są natomiast badania z innych krajów wskazujące na przewagę w tym względzie kobiet – lekarzy.
Zaniepokojenie budzi uogólnienie Autorów raportu, dotyczące aktualnej przewagi kobiet wśród personelu medycznego, co miałoby niekorzystnie wpływać na stan zdrowia społeczeństwa. Autorzy zaliczają do tej grupy m.in. absolwentów kosmetologii czy chemii kosmetycznej, którzy mają niewielki kontakt z pacjentami poszukującymi pomocy, a tym samym niewielki wpływ na stan zdrowia Polaków. Mechanizmy tego wpływu, w odniesieniu do różnorodnych zawodów nazwanych medycznymi, nie zostały przekonująco opisane w raporcie.
W prezentacji analiz dokumentów i ankiety internetowej brakuje satysfakcjonującego opisu wykorzystanych metod, w tym sposobów doboru i pozyskania danych, co utrudnia ocenę jakości i reprezentatywności ustaleń. Opis materiału zebranego ankietą deprecjonuje jego użyteczność w analizie naukowej.
Podsumowując, tekst raportu „Chłopaki do medycznych!” ma charakter publicystyczny, a nie naukowy. Wypływa z myślenia życzeniowego – przedstawia przyjęte a priori stanowisko Autorów, a przywoływane wyniki badań mają potwierdzać to stanowisko, bez odniesienia do danych (lub choćby hipotez) dowodzących (lub choćby uprawdopodobniających) możliwe przeciwstawne tezy.
Zarząd Sekcji SZiM PTS
dr hab. Małgorzata Synowiec-Piłat, dr Krzysztof Puchalski, dr Agnieszka Borowiec
MAGDA TYTUŁA
ANNA REJER