
Prof. dr hab. Aleksandra Gaworska-Krzemińska, prorektor ds. studenckich Gdański Uniwersytet Medyczny
Kilkadziesiąt lat temu obowiązywał w Polsce przepis, zgodnie z którym uczelnie medyczne musiały przyjmować kandydatów na kierunek lekarski w równych proporcjach: 50 procent mężczyzn i 50 procent kobiet. Tworzono więc osobne listy rankingowe przyjętych w podziale na dwie płcie. Z chwilą wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej i przyjęcia dyrektyw o braku dyskryminacji nastąpiła zmiana tych proporcji - dziś na kierunku lekarskim mamy 63 procent kobiet (studia w języku polskim), a na kierunku lekarsko-dentystycznym aż 74 procent studentek.
Widzę kilka przyczyn tej sytuacji. Najważniejsza to fakt, że dziewczyny są bardziej pilne, solidniej się przygotowują i lepiej się uczą, osiągając lepsze oceny, oraz statystycznie mają większą samodyscyplinę, co potwierdzają osiągane przez nie wyniki na maturze, które stanowią od kilku lat podstawowe kryterium rekrutacyjne. I trzeba przyznać, że studia to potwierdzają - z reguły dziewczyny lepiej sobie radzą z nauką.
Nie mamy takich obserwacji, by zmiana proporcji płci studentów na korzyść kobiet zmieniła coś w procesie kształcenia. Trzeba pamiętać też o tym, że dziś dzięki coraz większemu wsparciu technologii, praca lekarza wykonującego nawet skomplikowane zabiegi medyczne wymaga raczej wiedzy i zaangażowania oraz precyzji i delikatności niż siły fizycznej, co także sprzyja temu, że kobiety bez obaw mogą myśleć o zawodzie np. chirurga, ortopedy czy transplantologa.
Jednak z punktu widzenia społecznego należy sobie powiedzieć, że dwupłciowość zawsze jest korzystniejsza niż jednopłciowość - i to się odnosi do każdego środowiska pracy czy do różnych relacji społecznych. Tam, gdzie jest większa różnorodność, jest lepsze zrozumienie różnych punktów widzenia. Jako uczelnia jesteśmy więc otwarci na mężczyzn i chętnie widzielibyśmy ich więcej na studiach, jednak nie możemy zmieniać prostych kryteriów przyjmowania kandydatów, mimo że widzimy, że stopniowo liczba kobiet się zwiększa na uczelni także na kierunkach o wcześniej bardziej wyrównanych proporcjach.
Jednocześnie trzeba też zauważyć, że choć w przypadku doktorantów mamy więcej kobiet, to już na etapie habilitacji proporcje płci się wyrównują, natomiast tytuł profesorski wciąż częściej mają mężczyźni niż kobiety. I podobnie jest ze stanowiskami kierowniczymi - standardem w naukach medycznych jest większa liczba mężczyzn wśród kierowników katedr, władz dziekańskich czy rektorskich. Dlatego staramy się wspierać kariery kobiet np. tworząc przedszkola, umożliwiając częściowe wykonywanie pracy zdalnej czy oferując elastyczne godziny pracy.
Opr. MT